BITWA JAJ – INGLOT KONTRA EBELIN

Dziś recenzja porównawcza jajeczek, o którą pytało wiele z Was. Trochę czasu mi zajęło zanim przetestowałam oba dokładnie i dziś jestem już gotowa na podzielenie się swoją opinią. Do tej pory nakładałam podkład pędzlem typu flat top i wydawało mi się, że jest to najlepszy możliwy sposób. W ogóle nie podniecały mnie jakieś beauty blendery i dodatku za cenę trzy razy taką jak pędzel i zalecanym użytkowaniem: 3 miesiące. Jednak przyszedł taki moment, że jajeczko zaczęło mnie po prostu ciekawić,a na rynku pojawiło się sporo zamienników. Na początek zdecydowałam się na jajo Inglota, które mogłam kupić stacjonarnie. Potem Natalia uszczęśliwiła mnie jajem Ebelin 🙂

Przyznam szczerze, że jestem zachwycona taką metodą aplikacji podkładu. Moczę gąbkę zimną wodą i za jej pomocą wklepuję podkład. Bardzo przyjemnie jest to muskanie twarzy chłodną wilgotną gąbką. Podkład nałożony jest równomiernie, nie ma mowy o żadnych smugach, a w dodatku poprzez stemplowanie możemy uzyskać lepsze krycie 🙂 Dla mnie bomba!
Na pierwszy rzut oka gąbeczki różnią się kolorem, gąbeczka Inglota jest w bardziej intensywnym kolorze. Jak widzicie jajeczka mają zbliżony kształt, chociaż jajo Inglot jest troszkę większe i bardziej okrągłe. Jeżeli chodzi o funkcjonalność to nie widzę różnicy w jakości nakładania podkładu, obie gąbeczki świetnie sobie z tym radzą. Obie gąbki również pochłaniają minimalną ilość produktu podczas aplikacji. I ty kończą się podobieństwa. 
Jajko Inglot miałam jako pierwsze i początkowo byłam zadowolona z niego. Nie maiłam porównania do innych tego typu produktów, bo to był mój pierwszy. Dopiero gdy zaczęłam używać jaja Ebelin, dostrzegłam różnicę. Gąbeczka Inglota jest trochę trudniejsza w obsłudze. Już przy pierwszym dotyku odczuwamy że jajo Inglota jest twardsze niż Ebelin. Nie tak łatwo jest mi je ścisnąć w dwóch palcach, stawia większy opór. Dłużej trzeba trzymać je pod wodą, aby odpowiednio namokło, podczas gdy jajo Ebelin momentalnie chłonie wodę. Sama aplikacja podkładu również jest przyjemniejsza za pomocą gąbeczki Ebelin. Inglot jest dość twardy i mniej delikatny dla naszej twarzy. Podobne wrażenia mam podczas mycia gąbek, ebelin domywa się łatwiej i szybciej. Jeżeli chodzi o wysychanie gąbek, nie mam najmniejszych wątpliwości, jeżeli rano zmoczę obie gąbki, wykonam makijaż a następnie je umyję, ebelin na drugi dzień rano jest suchy i gotowy do kolejnego makijażu, Inglot niestety jest jeszcze wilgotny. To sprawia, że nie można go używać codziennie, trzeba mu dać czas na wyschnięcie, bo nie może być chyba wiecznie wilgotny. Jajeczka zdecydowanie różnią się też ceną, za Inglota musimy zapłacić 45 zł, za Ebelin ok. 10 zł. Niestety jaja Ebelin dostępne są tylko w drogeriach Dm, w Polsce możemy ich szukać w sklepach internetowych, na allegro.
Podsumowując, jajo Inglota wypada naprawdę słabo przy Ebelin. Gąbeczka Inglot jest przede wszystkim droga, dość twarda, trudno się myje, długo wysycha. Ebelin za to jest trudno dostępna ale tania, miękka, łatwo się myje, szybciutko wysycha. Moim zdaniem jajo Inglot nie jest warte swojej ceny. Nigdy nie miałam oryginalnego Beauty Blendera więc nie mogę się do niego odnieść. Chciałabym jeszcze wypróbować gąbeczkę Real Techniques. 
Znacie któreś z tych jajek? 🙂

Autor: Justyna Skowera