KILKA NOWOŚCI

Dosłownie kilka. Moja gromadka kosmetyczna jest dość spora, dlatego mocno ograniczam ostatnio zakupy. Kupuję rzeczy tylko takie, bez których nie mogę żyć albo które zdenkuję ;] 

I oto klasyczny przykład rzeczy bez których nie mogę żyć. Oczywiście z przymróżeniem oka. Uznałam, że są to na tyle drobne rzeczy, mogę sobie na nie pozwolić, zarówno finansowo jak i gabarytowo.

Trymer do brwi, czyli żyletka do regulacji brwi. Oczywiście nadal będę je regulować pęsetą, żyletką usunę tylko te jasne włoski, które mnie strasznie denerwują. Przy okazji spotkania z Anią, nie mogłam nie kupić od niej rzęs, Demi Wispies zawsze się przydadzą. Sonda do kropeczek z Wibo, pierwsze moje dzieło z jej użyciem możecie zobaczyć w poprzednim wpisie. Grzebyczek do rozczesywania rzęs, tutaj winę ponosi Iwetto, tak zachwalała że nie sposób nie kupić, zwłaszcza za 8 zł. Na koniec rzecz z której najbardziej się cieszę, różowe jajeczko z Inglota do nakładania podkładu. Wiem, że nie jest mi niezbędne, że to taki mój różowy kaprys, który kosztował mnie 42 zł. Byłam bardzo ciekawa efektu jaki można uzyskać dzięki aplikacji podkładu w ten sposób. 
Miałyście do czynienia z Inglotowym jajeczkiem? Jak Wasze wrażenia?
Autor: Justyna Skowera