KOSMETYCZNE TOP 5 MARCA

Z lekkim opóźnieniem, ale przychodzę do Was z kosmetycznym podsumowaniem marca. Przez jakiś czas nie pojawiały się tego typu wpisy, teraz chciałabym wrócić do tego zwyczaju. W każdym miesiącu będę pokazywać Wam 5 kosmetyków kolorowych, pielęgnacyjnych lub paznokciowych, które mi się sprawdziły i które chciałabym Wam polecić.

Semilac Extend Base – jest to baza pod manicure hybrydowy. Ale nie jest to zwykła baza. Dzięki niej możemy wzmocnić i przedłużyć paznokieć nawet do 1 cm. Ja rzadko przedłużam paznokcie, tylko w przypadku kiedy mój mi się złamie. Ale bardzo zależy mi na ich wzmocnieniu. Wcześniej nakładałam zwykłą bazę oraz dwie warstwy Hardy Milk, aby utwardzić paznokieć. Teraz wystarczy mi 1 warstwa bazy extend base. Dzięki temu oszczędzam kilka minut podczas robienia hybryd. Baza łatwo się aplikuje, ma odpowiednią gęstość i właściwości samopoziomujące.

Bronzer Nabla w kolorze Gotham. Kocham ten bronzer miłością bezgraniczną. Zastanawiam się już nad kupnem kolejnego wkładu, bo w tym pewnie zaraz zobaczę dno. Kiedyś było tam piękne tłoczenie, charakterystyczne dla produktów tej marki, ale nic już po nim nie zostało. Produkt ma genialny kolor, nie za ciepły ani nie za zimny, tak idealnie w punkt. Kolor myślę, że będzie pasował do każdej karnacji. Bardzo łatwo się blenduje, świetnie spisze się dla początkujących, bo raczej nie można zrobić sobie nim krzywdy. Pięknie podkreśla kości policzkowe. Aby uzyskać intensywny efekt trzeba go kilka razy dokładać, zwłaszcza jeśli używamy pędzla syntetycznego, ale nie stanowi to dla mnie żadnego problemu. Mam go już kilka miesięcy i sięgam po niego prawie codziennie.

M Brush by Maxineczka nr 02. Pedzel wykonany z naturalnego włosia kozy, bardzo wysokiej jakości. Nie mam chyba lepszych jakościowo pędzli w swojej toaletce. Pędzel jest dość puchaty, w kształcie takiego ściętego jajeczka. Stanowi idealny duet z bronzerem Nabli. Nabiera więcej produktu i dosłownie trzema ruchami jestem w stanie nałożyć i rozetrzeć bronzer. Pędzel jest bardzo mięciutki, ładnie się myje, nie zostają żadne odbarwienia na białym włosiu. Używam go tylko do produktów pudrowych, chociaż teoretycznie nadaje się też do płynnych, to mam przed tym obawy. Jest to chyba najdroższy pędzel w mojej kolekcji, ale jest wart swojej ceny i mam nadzieję, że posłuży mi na lata. O tych pędzlach planuję również osobny wpis.

Krem pod oczy Origins z serii GinZing. Do pielęgnacji okolic oczu chyba trzeba dorosnąć. Wcześniej kompletnie pomijałam ten krok, teraz stosuję go dwa razy dziennie. Widzę, że moja skóra tego potrzebuje, w końcu nieubłaganie zbliżam się do 30. Krem bardzo dobrze nawilża, nakładam go również rano przed nałożeniem makijażu i spisuje się świetnie. Oprócz nawilżenia ma właściwości rozjaśniające cienie pod oczami. Nie jest to oczywiście trwały efekt, ale zaraz po nałożeniu kremu skóra rzeczywiście jest rozjaśniona, ładnie odbija światło. Uwielbiam ten efekt, zwłaszcza rano po zarwanej nocy przy niemowlaku.

Krem uniwersalny Tender Care Oriflame. Mówię na niego jajeczko 🙂 Bardzo się polubiliśmy. Stosuję go głownie do ust jako balsam. Bardzo dobrze nawilża i koi spierzchnięte usta. Przynosi mi bezcenną ulgę po całym dniu noszenia matowej pomadki. Nakładam go kilka razy dziennie jeśli nie mam nic na ustach, albo grubszą warstwę na noc, aby zregenerować przeszuszenie. Lubię go również za to, że jest wielofunkcyjny, zawsze mam go w torebce i jeśli nie mam akurat oliwki nawilżam nim również skórki wokół paznokci. Występuje w wielu wersjach zapachowych, na pewno wypróbuję też inne warianty.

Znacie któryś z tych produktów? Jak się u Was sprawdza? Koniecznie podzielcie się też swoimi odkryciami kosmetycznymi minionego miesiąca!

 

Autor: Justyna Skowera