Maybelline Colosal Volume Express Mascara

Jakiś czas temu skusiłam się na ten tusz. Zazwyczaj kupuję na zmianę moje dwa ulubione tusze z Lovely i Wibo, rzadko próbuję czegoś nowego, ale tym razem zrobiłam wyjątek. Słyszałam dużo dobrego o tym tuszu, kilka moich koleżanek go używa i zawsze podobał mi się efekt jaki daje na ich rzęsach.
Opakowanie grubiutkie, całkiem fajne, wygodne. Bardzo charakterystyczne, nie sposób pomylić  z innym tuszem.

Szczoteczka klasyczna, gęsta, nie sylikonowa, co mnie cieszy, ponieważ dotychczasowe moje tusze zawsze miały silikonowe szczoteczki. Jak tusz się skończy będzie idealna do wyczesywania brwi 🙂

Jednak dla mnie ta szczoteczka jest trochę za duża. Za każdym razem robię sobie nią odcisk na górnej powiece i muszę na koniec usuwać to patyczkiem, co jest trochę kłopotliwe. Na początku nabierała trochę za dużo tuszu,ale w miarę używania ten problem zniknął.

Powiem szczerze, że trochę się namęczyłam (i męża) przy wykonywaniu zdjęć oczu. Moje rzęsy na golasa.

Rzęsy pomalowane tuszem. Jest to jedna warstwa, ponieważ ja zawszę maluję jedną warstwę. Efekt nie do końca mi się podoba, rzęsy są trochę sklejone i mają skłonność do tworzenia “pajęczych nóżek”. Rzęsy są słabo podkręcone, ale za to wydłużone i pogrubione.

Jakoś nie przekonał mnie do siebie ten tusz, żuzyję go, ale wątpię abym kupiła go ponownie. 
Brwi są w trakcie zapuszczania dlatego wyglądają jak wyglądają :/
Znacie ten tusz? Sprawdził się u Was?
Autor: Justyna Skowera