PŁYN MICELARNY YOSKINE

 Demakijaż to u mnie podstawa, nie wyobrażam sobie pójść spać w makijażu. Ciągle zadziwia mnie fakt, że ktoś to w ogóle robi. Mój demakijaż jest dwuetapowy, najpierw zmywam makijaż płynem micelarnym, następnie oczyszczam skórę jakimś żelem do mycia twarzy lub czarnym mydłem. Moim zdaniem nawet najlepszy płyn do demakijażu nie oczyści skóry tak dobrze jak woda z mydłem/żelem do mycia twarzy. Na co dzień używam płynu micelarnego Garnier 3w1, ale ta ogromna butla raczej nie nadaje się do transportu. Dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy w beGlossy dostałam płyn micelarny Yoskine.

Opakowanie jest wykonane z miękkiego plastiku. Ma pojemność 75 ml więc idealne nadaje się do podróżnej kosmetyczki. Lubię go właśnie za to, że ta buteleczka jest taka zgrabna, zajmuje naprawdę niewiele miejsca. Produkt ma też bardzo przyjemny delikatny zapach. Jest przezroczysty, ma konsystencję taką jak woda. Normalnie nie jest tak spieniony, po prostu upadł mi podczas robienia zdjęć 🙂 Producent twierdzi, że płyn ma działanie przeciwzmarszczkowe, ale ja absolutnie w to nie wierzę, ale też nie oczekuję tego od niego. Płyn ma zmywać dobrze makijaż, przeciwzmarszczkowy może być krem albo serum.
Z działania jestem zadowolona. Bardzo dobrze zmywa cały makijaż twarzy, z makijażem oka też sobie nieźle radzi. Bez problemu usuwa cienie, tusz czy kredkę. Trochę problemu sprawia mu usunięcie eyelinera z Maybelline w słoiczku, ale z linerem w pisaku Astor już nie ma problemu. Nie pozostawia też żadnej tłustej warstwy na skórze. Jego zapach pozostaje przez chwilę na skórze, dla niektórych może to być drażniące, mi to nie przeszkadza. Jako weekendowy płyn micelarny sprawdza się świetnie 🙂
Autor: Justyna Skowera