Przedstawienie kosmetyków – moje cienie
Niedawno pisałam o tym że w mojej kosmetyczce kieruję się zasadą “co za dużo to nie zdrowo” 😉 Że lepiej jest mieć mniej produktów ale dobrej jakości. No i żeby nie był gołosłowną postanowiłam pokazać Wam moje kosmetyki i udowodnić, że wcale nie jest tego tak dużo 🙂
Zacznę od Cieni chociaż może nie są one najlepszym przykładem, bo mam ich akurat dość sporo, ale nie za dużo 😀
To są wszystkie cienie jakie posiadam. zobaczmy co kryją w sobie palety 🙂
Duża paleta magnetyczna Inglot. Mieści w sobie 20 cieni kwadratowych. Jest to moja stacjonarna paleta, nie zabieram jej ze sobą w podróże ze względu na jej gabaryty. Ale w domu często z niej korzystam. Dwa pierwsze rządku to typowe dzienniaki zwyklaki. Reszta to ciut więcej koloru. Chociaż ja nie jestem osobą której tęcza króluje na oku, lubię bardziej stonowane makijaże, pewnie dlatego że mam dość małe oczy. Ale u innych zawsze podziwiam takie makijaże 🙂
To co lubię w tej palecie to to że nie trzeba od razu wydawać dużych pieniędzy, można ją kompletować stopniowo i cieszyć się z każdego nowego wypełnionego kwadracika 🙂 Staram się używać wszystkich cieni, i jestem z nich zadowolona. Ale jak wiadomo nie ma ideałów, i znalazły się tu dwa cienie z których nie korzystam…i jest do czarny i czarny z czerwonymi drobinkami. Ale narazie nawet nie mam pomysłu na co mogłabym je zamienić, może jakieś sugestie ? 🙂
Kolejna paleta to również Inglot. Tym razem dużo mniejsza. Jest to moja ulubiona paleta i niedługo będzie na jej temat osobny post. Tutaj mam zbieraninę różnych cieni, jest Inglot, Kobo i Catrice.
Kolejna paletka to czwóreczka cieni z Kobo. Samą paletę planuję zlikwidować na rzecz większej, do której włożę jeszcze cienie, które są bez domku 🙂 Przyznam się szczerze, że z tej palety jestem najmniej zadowolona (chodzi tu o samą paletę a nie cienie), wykonana jest solidnie ale strasznie ciężko się ją otwiera, zawsze boję się, że złamę paznokieć, dlatego chyba najmniej z niej korzystam.
Sleek “Oh so special”. To pierwsza i jedyna moja paleta tej firmy. Cienie są bardzo dobrej jakości, często po nią sięgam. Mój ulubiony cień to Celebrate 🙂
A to moje pojedyńcze cienie. Ukochana Patina z Maca, która czeka na miejsce w palecie oraz wkład Inglota w tej samej sytuacji. No i 3 pojedyńcze cienie, dawno po nie nie sięgałam. Nie lubię się w niebieskim kolorze na oku, cienie kupiłam na jakąś okazję i zastanawiam się czy jest w ogóle sens je trzymać. No i paseczek Inglota Vertigo, jak jeszcze nie miałam palety to go kupiłam.
Moje pigmenty: Joko różowy, bardzo ładny klor. Virtual w klorze takiego brązowawego złota, pięknie się mieni. I dwie próbki pigmentów z Mac, które dostałam kiedyś podczas zakupów tam, strasznie je lubię. Chciałabym, kupić też inne kolory, ale chętnie bym się z kimś podzieliła, bo ich pigmenty mają taką pojemność, że ja do końca życia tego bym nie zużyła:)
No i ostatni mój nabytek, który dostałam w prezencie. Nasze początki nie były łatwe, pisałam o tym tutaj. Paletę wymieniłam na nową. Chociaż babka w Sephorze stwierdziła, że takie rzeczy się zdarzają i jeśli by znowu coś takiego się zdarzyło to należy po prostu samemu cienie podkleić.
Cienie bardzo mi się podobają, chociaż wolałabym chyba więcej matu zamiast błysku 🙂 Ale cieszę się, że ją mam 🙂
To są wszystkie moje cienie. Może komuś wydawać się to dużo, innym mało. Dla mnie jest wystarczającą. Tak jak wspomniałam na te pojedyńcze cienie planuję kupić jeszcze jedną paletę i marzy mi się kilka cieni z Maca 🙂 Ale to tak w bliżej nieokreślonej przyszłości 🙂