W ŁÓŻKU Z KOMINKIEM
Ten tytuł streszcza mój ostatni weekend. Rozłożyło mnie bliżej nieokreślone choróbsko. Na tę okazję sięgnęłam po książkę, którą planowałam przeczytać już od dawna. Podobno to lektura obowiązkowa każdego szanującego się blogera. Podobno zawiera przepis na sukces. Muszę dodać, że nie jestem fanką Kominka, do niedawna nie wiedziałam, że ktoś taki istnieje, na blogi zajrzałam z ciekawości, ale nie zatrzymały mnie na dłużej. Książkę jednak przeczytałam z prawdziwą przyjemnością.
Książka ma twardą oprawę, a kartki są dobrze zszyte, więc już bez czytania ma u mnie plus. Lubię gdy coś jest porządnie zrobione. Muszę przyznać jednak, że ten uśmieszek ze zdjęcia trochę mnie irytuje (pomimo iż uwielbiam dołeczki w policzkach), trzeba być naprawdę bardzo bezpruderyjnym, żeby dać swoje zdjęcie na okładkę i taki właśnie jest Tomek. Jego pewność siebie dosłownie wylewa się z każdej strony tej książki, ale spływa też na czytelnika. To niesamowicie motywujący do działania kopniak.
Kominek naprawdę ma dar lekkiego pióra. Książkę czyta się bardzo szybko, trudno w niej szukać nagłych zwrotów akcji i spodziewać się zaskakującego zakończenia, ale mimo to potrafi ona wciągnąć czytelnika. Nie spodziewałabym się tego po poradniku. Napisana prostym, niemal potocznym językiem, charakterystycznym dla autora, trochę ironicznym. – “Gdyby ludzie umierali na nudę, czytanie blogów traktowane byłoby jako narzędzie służące do masowych morderstw.”
Bardzo konkretna, bezpośrednia, nie ma w niej żadnego owijania w bawełnę, zmierza prosto do sedna sprawy. Znajdziemy w niej wiele cennych uwag, popartych realnymi przykładami (na co zwrócić uwagę kontaktując się z prasą, o czym pamiętać idąc do radia czy stając przed kamerą). W swojej książce Tomek wykorzystuje nie tylko swoje doświadczenie, ale również kolegów po fachu, dlatego znajdziemy też sporo wypowiedzi innych blogerów.
Czytając tą książkę wiele fragmentów sobie zaznaczyłam, abym mogła do nich wracać. Na pewno będę to robić. W książce jest tyle informacji, że nie sposób ich zapamiętać czytając ją tylko raz. Bardzo podobała mi się część dotycząca zarabiania i promowania swojego bloga, chociaż jest to dla mnie trochę abstrakcja, ponieważ ja na blogu nie zarabiam. Mimo wszystko przyjemnie mi się czytało w jaki sposób przeprowadzać kampanie reklamowe i jak negocjować z firmą. Jeszcze lepszy był rozdział, w którym patrzyłam na blogera oczami firmy.
Co się u mnie zmieniło po przeczytaniu tej książki? To jest trudne pytanie, bo nic nie dzieje się od razu. Mam ogromny zapał do pisania, notes zapełniony pomysłami na wpisy na co najmniej dwa miesiące. Być może w końcu założę fanpage i instagram, zobaczymy.
“Jeśli bloger nie ma komentatorów to tak jakby pił do lustra” – dobrze, że jesteście 🙂