SEKRET ZADBANYCH UST

Jestem uzależniona od balsamów do ust. Mam kilka tego typu produktów i zawsze mam jakiś przy sobie. Noszę je w każdej torebce, znajduję w kieszeni kurtki czy płaszcza. Moje usta niestety bardzo niezależnie od pory roku, wymagają intensywnego nawilżenia. Niestety moją częstą przypadłością są opryszczki, potocznie zwane zimnem, dlatego nie mogę pozwolić sobie na wyjście z domu bez balsamu do ust. Do tej pory zadowalałam się tańszymi egzemplarzami: Carmexem, masełkiem Nivea czy pomadką Bebe. Ale w sezonie jesienno-zimowym postanowiłam zaserwować swoim ustom prawdziwy rarytas – balsam do ust Reve de Miel firmy Nuxe.

Chciałam ten produkt kupić już kilka miesięcy temu, ale nigdzie nie był dostępny. To co było na stanie, zostało wyprzedane, a nowych dostaw nie było. Postanowiłam nie panikować, tylko poczekać spokojnie na nową dostawę. I miałam rację, bo teraz balsam jest w nowej szacie graficznej, wygląda uroczo. Ja wybrałam wersję różową, jest jeszcze zielona i żółta. Pani farmaceutka zapewniała, że skład jest ten sam, różnica jest tylko w kolorystyce. Jest to jedyna rzecz kosmetyczna, którą kupiłam w tym miesiącu 🙂

Balsam zamknięty jest w szklanym słoiczku o pojemności 15 g. Producent zapewnia, że balsam niemal w 80 % składa się z produktów pochodzenia naturalnego. Zawiera m.in. miód akacjowy, masło shea, oleje roślinne oraz wyciąg z grejpfruta. Temu grejpfrutowi chyba zawdzięczamy zapach, bo pachnie cytrusowo, ja bardzo lubię takie zapachy. Konsystencja jest trochę tępa, ciężka, kleista, ale pod wpływem ciepła rąk dobrze rozprowadza się na ustach.

Jeśli chodzi o działanie to jest ono zachwycające. To jest naprawdę ultraodżywczy balsam. Poradzi sobie w pielęgnacji nawet najbardziej spierzchniętych ust. Usta są jakby otulone ochronną pierzynką. Doskonale je nawilża i koi. Jest to produkt, którego używam głównie na noc, aby miał szansę dłużej podziałać. Najlepsze jest to, że gdy zaaplikuję go wieczorem, położę się spać i wstanę rano, on nadal jest wyczuwalny na ustach. Mimo tak treściwej konsystencji usta nie są sklejone. To jest absolutnie najlepszy balsam do ust jaki miałam (i niestety najdroższy, za taki słoiczek musimy zapłacić 40 zł). Uważam jednak, że jeśli ktoś ma wymagające usta, to doceni ten produkt. Jest on wart swojej ceny, pojemność jest dwukrotnie większa niż takiego Carmexu na przykład, poza tym jest bardzo wydajny. Termin przydatności od otwarcia wynosi 12 miesięcy więc mamy szansę do w tym czasie zużyć i nic się nie zmarnuje. Gorąco polecam Wam ten produkt 🙂

Autor: Justyna Skowera