ZŁOTA PIĄTKA – ODKRYCIA ROKU 2014

Po ogólnym podsumowaniu roku, pora na podsumowanie kosmetyczne. Pokażę Wam moje ulubione kosmetyki minionego roku. Wszystkie były dla mnie nowością, okazały się strzałem w dziesiątkę i zostały ze mną na dłużej. Każdy z nich pokazywałam Wam już wcześniej, więc dużego zaskoczenie nie będzie. Nazwy kosmetyków będą podlinkowane ich recenzjami.

Antyperspirant Vichy. Nie miałam nigdy lepszego antyperspirantu. Jest świetny, szybko się wchłania, delikatnie pachnie, nie kłóci się z perfumami i przede wszystkim zapewnia mi ogromny komfort. Chroni mnie przed potem i przykrym zapachem. Używam go codziennie, to moje drugie opakowanie. Jedyną jego wadą jest cena, ale ja zawsze czekam na promocję. Podobno antyperspirant Neutral jest jego tańszym zamiennikiem, ale sama się o tym jeszcze nie przekonałam.
Czarne mydło to również rewolucja w oczyszczaniu mojej skóry. Używam go już ponad pół roku, codziennie lub co drugi dzień, zawsze wieczorem. Zapewnia mi porządne oczyszczenie skóry, jakiego nie daje mi żaden żel do mycia. Nie spowodował żadnego wysypu na skórze, nie podrażnił jej ani nie wysuszył. Trzeba tylko uważać, aby nie dostał się do oczu, bo piecze niesamowicie. Na początku trudno mi było go obsługiwać, konsystencja jest galaretowata i ciągliwa, ale szybko nauczyłam się jak to robić. W opakowaniu widać już dno, ale na pewno kupię kolejne.
Jajo Ebelin. Przez długi czas nakładałam podkład pędzlem i wydawał mi się to idealny sposób. Do czasu aż nie wypróbowałam jajka. Mam wrażenie, że gąbeczką nakładam podkład szybciej. Skóra jest równomiernie pokryta, podkład dobrze wklepany lepiej się na niej trzyma. Jajo ułatwia mi stopniowanie krycia podkładem. Bardzo lubię to packanie się po twarzy chłodną mokrą gąbką. Nie wiem czy wrócę jeszcze do pędzla.
Niewątpliwym hitem tego roku są dla mnie mocne usta. W końcu odważyłam się na trochę koloru. Pomadką po którą najczęściej sięgałam to Velvet Matte od Golden Rose. Konkretnie numer 14. To jedna z moich ulubionych szminek. Ma piękne delikatnie matowe wykończenie, jak na matową szminkę to naprawdę nie wysusza ust. Kolor jest piękny, idealnie do mnie pasuje. Nałożenie jej na usta zawsze poprawia mi humor, czuję się nawet ładniejsza mając ją na ustach 🙂 Genialna.
Ostatni mój ulubieniec to płyn micelarny Garnier 3w1. Niestety niedawno mi się skończył i wyrzuciłam opakowanie, dlatego skorzystałam ze swojego starego zdjęcia. Bardzo dobrze i szybko usuwa makijaż. Wystarczy nasączyć płatek, potrzymać chwilę na oku i cały makijaż mamy rozpuszczony na płatku. Dobrze radzi sobie z linerem. Stosunek ceny do pojemności ma się świetnie, jak na taką jakość produkt jest niedrogi. Z pewnością do niego wrócę 🙂
A jak mają się Wasi ulubieńcy minionego roku?
Autor: Justyna Skowera