CO PRZYWIOZŁAM Z NIEMIEC

Kilka dni temu pytałam Was co warto kupić w Niemczech. Nie jechałam tam na zakupy, ale przecież nie byłabym sobą, gdybym przeszła obok drogerii obojętnie. Jako że jestem na etapie zużywania zapasów, nie robiłam dużych zakupów, w większości kupiłam to co mi poleciłyście 🙂

Pierwszym punktem na mojej liście było jajo Ebelin, a właściwie jego zapas. Mam jajko z Inglota,  używam go na przemian z jajem Ebelin, które dostałam od Natalii. Jajo zrewolucjonizowało mój makijaż, nakładanie podkładu pędzlem już mnie tak nie satysfakcjonuje, dlatego skoro nadarzyła się okazja, kupiłam 2 sztuki na zapas.
Iwetto poleciła mi krem do stóp z mocznikiem firmy Balea, kupiłam bez zastanowienia, jej zdanie jeszcze nigdy mnie nie zawiodło 🙂 Zdecydowałam się również na czarną kredkę do oczu firmy P2, krórą również wiele z Was polecało.
Moja kuzynka poleciła mi kupić  lekki krem do cery mieszanej, firmy Sante Naturkosmetik oraz krem dla dzieci Haut-und-kinder-creme, który podobno jest idealnym balsamem do ust 🙂 Zobaczymy. Przy zakupach dostałam miniaturkę mydła w kostce Alverde. Na zdjęciu widzicie jeszcze lakier brokatowy Essence, który właściwie jest mojej siostry, ale myślę że pozwoli mi go użyć 🙂
Jak widzicie zakupy skromne, z głową 🙂 Myślę, że i w tym miesiącu zmieściłam się w 100 zł, bo to wszystko co kupiłam. Darowałam sobie zakupy szamponów, żeli pod prysznic itd. bo tych produktów mam sporo w zapasie i nie potrzebuję w tej chwili kolejnych 🙂

Autor: Justyna Skowera