MOJE ULUBIONE GRY KARCIANE

Nigdy nie byłam fanką gier. No dobra, jak dostałam Pegazusa na komunię to uwielbiałam grać w mario i czołgi, ale potem długo, długo nie miałam do czynienia z żadnymi grami. Ale już od paru lat spotykamy się ze znajomymi, żeby pograć w gry karciane, planszowe. Tak mnie to wciągnęło, że sama od czasu do czasu kupuję jakąś grę i cieszę się z niej jak dziecko. Dziś opowiem Wam o 3 grach. Możemy ten wpis potraktować jako część 1, bo oczywiście nie są to wszystkie gry, które lubię i które chcę Wam polecić.IMG_0263

Prawo Dżungli

Dla mnie to trochę bardziej skomplikowana wersja karcianej wojny. Gracze kładą po jednej karcie przed siebie. Na kartach są różne symbole, mamy karty totalnie inne, bliźniacze, które różnią się między sobą drobnym szczegółem i karty takie same. Kiedy na stole u przeciwnika pojawi się taka sama karta chwyta za drewniane berło. Kto pierwszy, ten lepszy, kto nie zdąży zbiera karty do swojej kupki. Jeśli obie złapią berło jednocześnie, wygrywa ta osoba, która na więcej palców na berle. Całą grę wygrywa osoba, która pierwsza pozbędzie się kart.

Dodatkowo są karty funkcyjne, które komplikują sprawę, np. karty wykładamy lewą ręką, kolejka idzie w drugą stronę, patrzymy tylko na kolor lub wzór itd.

Trzeba być mocno skupionym, żeby wyłapać takie same karty i szybko chwycić berło. Po kilku rundach wszystkie wzory mienią się w oczach, ale frajda jest niesamowita.

IMG_0268

Fasolki

Mój faworyt, uwielbiam tą grę. Gra polega na sadzeniu fasolek tego samego rodzaju i wymienianiu ich na monety według przelicznika na kartach. Jest kilka rodzajów fasolek, każda z innym przelicznikiem. Każdy z graczy ma przed sobą tylko dwa miejsca na których może je sadzić. Podczas rozgrywki, gracze wymieniają się sobą fasolkami, handlują, targują się, tak aby zarobić na tym jak najwięcej monet. W każdej rundzie gracz musi posadzić pierwszą kartę z ręki, jeśli jest ona inna niż dotychczasowo posadzone, musi zaorać jedno pole, nawet jeśli nie dostanie za to ani jednej monety. Wygrywa osoba, która zbierze najwięcej monet.

Jest to świetna gra, ponieważ jest za każdym razem inna, w zależności od tego z kim gramy. Poza tym wymaga ogromnej interakcji między zawodnikami. Nie jest możliwe wygranie, jeśli ze sobą nie współpracujemy, nie targujemy się, wymieniamy, itd. Opis tej gry nawet w połowie nie oddaje emocji jakie jej towarzyszą. Tą grą są zachwyceni zarówno nasi znajomi, rówieśnicy, jak również moja młodsza siostra.IMG_1845IMG_1844

Sabotażysta

W tą grę jestem trochę słaba, ponieważ trzeba umieć ściemniać, ale  i tak ją lubię. Każdy z graczy losuje postać, można być Kopaczem lub Sabotażystą.To kim jesteśmy pozostaje tajemnicą do końca gry. Gra polega na tym, że za pomocą kart tunelu budujemy korytarz. Na końcu korytarza czekają 3 zakryte karty, ale tylko pod jedną z nich jest złoto. Kopacze chcą dotrzeć do złota, a sabotażyści chcą im przeszkodzić.

Poza kartami tunelu są też karty akcji. Każdy z zawodników posiada trzy atrybuty niezbędne do kopania tunelu: kilof, lampę i wózek. Kartami akcji możemy komuś na przykład zepsuć wózek i wtedy ta osoba nie może kopać tunelu, do momentu naprawienia wózka za pomocą karty naprawy.  Jest w tej grze karta mapa, która pozwala jednemu graczowi odkryć jedną z tych 3 kart na końcu i zobaczyć czy jest tam złoto. Jeśli kartę odkryje Kopacz – musi powiedzieć prawdę, jeśli Sabotażysta – może skłamać.

Tutaj jest największa zabawa, bo nigdy nie wiadomo, kto jest Sabotażystą a kto Kopaczem. Nie wiadomo kto mówi prawdę, a kto kłamie. Najbardziej mnie złości jak w tej grze mój mąż mnie oszukuje, nigdy nie potrafię odkryć kim jest, za to on zawsze przejrzy mnie na wylot, kiedy tylko próbuję ściemniać.IMG_1859 IMG_1872Jeżeli temat Was zainteresuje, to pojawią się kolejne wpisy z tej serii. Jestem ogromnie ciekawa czy znacie którąś z tych gier, czy w którąś graliście. Podzielcie się swoimi ulubionymi grami w komentarzach.

 

 

 

Autor: Justyna Skowera