POGROMCA SKÓREK
Moje skórki odkąd pamiętam sprawiały mi problem. Były suche, często się zadzierały tworząc nieprzyjemne rany. Ja je wycinałam, czasem obgryzałam (fuu!). I tak żyliśmy tocząc wojnę między sobą, nikomu na dobre to nie wyszło. Postanowiłam przestać wycinać skórki i zacząć je odpowiednio pielęgnować. W tym celu kupiłam żel do usuwania skórek Sally Hansen. Opinie na jego tematy były podzielone, jedni się zachwycają inni wprost przeciwnie. Nie znalazłam jednak nic lepszego więc zdecydowałam się na wypróbowanie tego.
Produkt zamknięty jest w miękkiej plastikowej butelce. Dozownik jest dość precyzyjny, bez problemu zaaplikujemy żel wokół paznokci. Preparat zaczyna działać po 15 sekundach, maksymalny czas to 1 minuta. Producent zaleca stosowanie preparatu maksymalnie 3 razy w tygodniu. Po pierwszej aplikacji pomyślałam sobie, że musiałabym go stosować codziennie, aby moje skórki w końcu wyglądały tak jak trzeba. W praktyce stosuję go 1-2 razy w tygodniu, zawsze gdy maluję paznokcie. Aplikuję żel na skórki u wszystkich palców i praktycznie od razu zaczynam je odsuwać drewnianym kopytkiem. Żel świetnie zmiękcza skórki, delikatnie je rozpuszcza, ale nie wszystkie. Jeżeli mamy twarde, dość spore skórki to ten preparat ich nie usunie – tak jest w moim przypadku. Ale po kilkunastu użyciach widzę poprawę w ich kondycji. Zadziorki nie robią się już tak często, skorki są bardziej nawilżone, ale wymagają oczywiście dodatkowego nawilżenia. Długa droga jeszcze przede mną, zaprzestanie wycinania skórek to wcale nie taka prosta sprawa. Nie jest to produkt, który działa cuda, ale jestem świadoma tego że mój przypadek do łatwych nie należy. Obiecujące jest to, że z każdym użyciem jest coraz lepiej 🙂