FOREO ESPADA – MAGICZNA RÓŻDŻKA NA PRYSZCZE

Lubię markę FOREO. Mam szczoteczkę LUNA mini 2 oraz UFO i oba te produkty uwielbiam. Ale mimo wielkiej sympatii i zaufaniu do marki, do ESPADY podeszłam z dużą dozą sceptycyzmu. Opis właściwości tego produktu brzmi jak bajka/mrzonki. Testowałam go kilka miesięcy (dokładnie 5), aby mieć pewność, że działa. Jesteście ciekawi rezultatu?

ESPADA to najprościej mówiąc lampa przeciwtrądzikowa. Urządzenie emituje niebieskie światło LED i eliminuje pryszcze. Mówiłam, że brzmi trochę nierealnie…? Już tłumaczę. Niebieskie światło LED ma właściwości bakteriobójcze. Dzięki temu, że bakterie się nie namnażają, eliminujemy powstawanie pryszczy już w początkowej fazie. Takie światło wykorzystywane w profesjonalnych urządzeniach dermatologicznych. Dodatkowo zastosowana jest pulsacja T-Sonic pozwala wiązce światła dotrzeć głębiej. I tyle. Na tym polega cała magia urządzenia, a co najciekawsze – to naprawdę działa!

Skąd w ogóle biorą się pryszcze? Bakterie, nadmiar sebum, zrogowaciały naskórek, pot blokują, zapychają cerę. Powstaje stan zapalny i klops…tzn. pryszcz. Wyciskanie tylko pogarsza sprawę, roznosimy bakterie po twarzy, a problem się nasila. Walczyłam z trądzikiem całe liceum i początek studiów. Teraz na szczęście nie narzekam na stan skóry, ale jak każdemu od czasu do czasu coś się na twarzy pojawia. 

Tak jak wspomniałam, podeszłam do tego urządzenia z dużym dystansem i długo je testowałam. Tutaj rezultat nie jest tak oczywisty, jak w przypadku innych produktów. No bo skąd mam mieć pewność, że pryszcz zniknął dzięki ESPADZIE, może po prostu sam się rozmyślił. Ale po 4 miesiącach testowania mam już pewność co do skuteczności tego urządzenia. A żeby nie polegać tylko na mojej opinii poprosiłam męża i siostrę aby również przetestowali ESPADĘ.

ESPADA jest dość smukłym urządzeniem, w przekroju jest trójkątna. Jak wszystkie produkty FOREO jest pokryta specjalnym silikonem. Głowica również jest silikonowa, dopasowuje się do kształtu twarzy, izoluje, tak aby światło trafiało w głąb skóry a nie na zewnątrz. Ma jeden przycisk, którym możemy ją uruchomić i wyłączyć. Ładowana jest standardową ładowarką na port USB. Bateria jest bardzo wytrzymała, producent deklaruje że wystarcza na około 100 użyć. Ja przez ten czas ładowałam ją raz.

Zabieg należy wykonać na oczyszczonej twarzy, bez żadnych produktów. Zmywamy makijaż, myjemy buzię – ja zawsze do tego celu używam szczoteczki Luna mini 2, osuszam buzię i wykonuję zabieg światłem LED. Po wszstkim zgodnie z wieczorną rutyną nakładam pielęgnację, serum, krem na noc i pod oczy. Jeśli cera tego wymaga powtarzam zabieg rano, również na umytej buzi, przed pielęgnacją.

Największym problemem była dla mnie regularność stosowania produktu i zmiana nawyków. Należę do tych osób, którym jak coś pojawia się na twarzy to natychmiast muszę to wycisnąć (wiem, obrzydliwe, ale tak jest). Mam wrażenie, że dzięki temu szybciej pozbywam się nieprzyjaciela, w gratisie dostając przebarwienia i drobne blizny potrądzikowe. No i teraz wyobraźcie sobie, że widzę że moja cera szykuje mi jakąś bombę. Czuję, że coś rośnie, wiem że rano będzie dwa razy takie i korci mnie żeby wycisnąć póki wcześniej. I co zamiast tego mam zrobić? Poświecić sobie 30 sekund ESPADĄ i pójść spać, bez dotykania, wyciskania i rozdrapywania. To naprawdę było dla mnie trudne, wiem jak to brzmi. A kiedy już zastosowałam ESPADĘ tak jak trzeba, rano kompletnie zapominałam o tym że coś na twarzy miało się pojawić. Pamiętam ten pierwszy raz, kiedy zauważyłam, że pryszcz wieczorem kiełkował a rano już nie było po nim śladu. Jasne, że w pierwszej chwili niedowierzałam, że to akurat ESPADA zadziałała. 

Któregoś razu była u mnie siostra, na następny dzień miałyśmy pójść na koncert i młoda mówi że coś jej rośnie na buzi, boli i w ogóle jak ona się jutro z pryszczem na koncercie pokaże. Mówię jej „poświeć sobie” ESPADĄ. Nawet sobie nie wyobrażacie jaką rano miała minę, jak pryszcz odpuścił, poszedł gdzieś indziej. A na koncercie bawiłyśmy się świetnie!

Zauważyłam, że u mnie ESPADA najlepiej działa na te najgorsze pryszcze. Takie, które wymagają kilku dni aby dały się wycisnąć, które bolą, są czerwone i wypukłe. Jak tylko coś mnie zaswędzi, od razu sięgam po Espadę i problem znika – dosłownie. Najlepiej jest działać w początkowej fazie i nie dopuścić do rozwoju sytuacji. Ale przy bardziej dojrzałych zmianach, zauważyłam, że szybciej i lepiej się goją. Niestety nie znikają od razu, ale przynajmniej nie ma po nich blizn.

Nie sądziłam, że to powiem, ale ESPADA rzeczywiście działa jak magiczna różdżka. Jedno dotknięcie twarzy we właściwym czasie i problem znika. Jeśli macie problemy skórne, to polecam, naprawdę warto zainwestować w takie urządzenie. 

Autor: Justyna Skowera