KOSMETYCZNE TOP 5 KWIETNIA
Majówka już za mną, więc przychodzę do Was z kosmetycznym podsumowaniem kwietnia. W każdym tego typu wpisie pokazuję świetne produkty, które dobrze mi się spisały w ostatnim czasie, ale w kwietniu odkryłam naprawdę same hity! Każdy z tych produktów jest u mnie nowością i każdy z nich sprawdza się rewelacyjnie!
Rozświetlacz My Secret Disco Ball – to prawdziwa petarda! Disco Ball w nazwie nie jest tu przypadkowo, po nałożeniu go na kości policzkowe świecą jak kula dyskotekowa. Najlepsze jest to, że nie ma w nim odrobiny tandety. Wygląda na twarzy bardzo ładnie, w moim odczuciu jest on neutralny, bardziej w stronę chłodną, z delikatnymi brzoskwiniowymi i różowymi tonami. Jest wypiekany, ale pod palcem sprawia wrażenie delikatnie wilgotnego. Możemy nim uzyskać naprawdę intensywne rozświetlenie. Już po jednym dotknięciu pędzla jest widoczny na twarzy. Można z nim przesadzić i mnie się to parę razy zdarzyło, ale i tak efekt mi się podobał. Na początek polecam nakładać go lekką ręką i delikatnym pędzlem, np. wachlarzem. A skoro jesteśmy już przy pędzlu, to kolejny mój ulubieniec.
Pędzel Zoeva 134. Jest to pędzel dedykowany do rozświetlacza i dokładnie tak go używam. Wygląda jak duży pędzel do blendowania cieni, ale do moich oczu jest zdecydowanie za duży. Do rozświetlacza spisuje się idealnie. Włosie jest średnio zbite, rozszczepione na końcach w kształcie jajeczka. To sprawia, że nabiera sporo produktu, ale też ładnie go rozprasza. Dzięki niemu nałożymy produkt bardzo precyzyjnie również na łuk kupidyna czy nos. Rozświetlacz nałożony tym pędzlem będzie intensywniejszy niż wachlarzem. Odkąd go mam nie używam już nic innego do rozświetlaczy.
Cienie Smashbox Photo Edit. To taka zgrabna trójeczka cieni do oczu. Piękne jest ich opakowanie, imitujące zatyczkę do obiektywu. Jest to też bardzo spójne z filozofią marki Smashbox, specjalizującej się w kosmetykach odpowiednich do sesji zdjęciowych. Cienie są świetnej jakości, mocno napigmentowane, pięknie się ze sobą łączą i blendują. W tym zestawie mamy połyskujący ciemny beż, piękny błyszczący ceglasty róż i matowe bordo. Ta trójeczka była ze mną też na majówce. Jak się uprę to jestem w stanie wykonać nią pełny makijaż oka, jeśli łuk brwiowy zmatowię pudrem do twarzy, a kącik oka rozjaśnię dodatkowo rozświetlaczem do twarzy, ponieważ ten beż jest dla mnie odrobinę za ciemny w wewnętrzny kącik. Bordo jest na tyle ciemne, że spokojnie zaznaczam nim zewnętrzny kącik lub robię przydymioną kreskę.
Matowa pomadka Semilac w kolorze Berry Nude. To jest mój hit. To jest odcień stworzony dla mnie. Nudziak, ale w ciemniejszym wydaniu. To taki mój kolor ust, ale ładniejszy i odrobinę ciemniejszy. Pasuje mi do każdego makijażu. To taki kolor, który nakładam kiedy mam mocniej pomalowane oko lub gdy nie mam pomysłu co nałożyć na usta. Poza tym pomadka jest świetnej jakości, trzyma się na ustach i nie wysusza ich na wiór. Więcej o tych pomadkach i kolorach jakie mam w poprzednim wpisie – klik.
Tusz do rzęs Oriflame Iconic All-in-one. Bardzo długo byłam niezadowolona ze wszystkich tuszy jakie miałam. Moje rzęsy też ostatnio były kapryśne i kompletnie ze mną nie współpracowały. Dlatego tak bardzo się ucieszyłam, kiedy w końcu znalazłam produkt, z którego jestem zadowolona. Tusz ma małą silikonową szczoteczkę, taką jakie lubię najbardziej. Tusz ładnie się nosi w ciągu dnia, nie kruszy i nie robi pandy pod okiem. Pięknie rozdziela, wydłuża i podkręca rzęsy. Idealnie sprawdzi się na co dzień, bo rzęsy wyglądają zalotnie, ale wciąż naturalnie. Nie jest to na pewno tusz pogrubiający, także do mocnego makijażu wieczorowego użyłabym innego tuszu lub przykleiła sztuczne rzęsy.
Dajcie znać jakie kosmetyki Wy polubiliście w kwietniu!