POKŁAD KRYJACY SEMILAC ORAZ BRONZER I ROZŚWIETLACZ

Najświeższa makijażowa nowość jaką wypuściła marka Semilac to podkłady kryjące oraz bronzer z rozświetlaczem. Spodziewałam się tego drugiego, nawet czekałam na bronzer i rozświetlacz, ostatnio to mój ulubiony typ produktów do twarzy. Ale pojawienie się podkładów trochę mnie zaskoczyło. Mam wrażenie, że produkty pudrowe, prasowane łatwiej stworzyć. W ofercie Semilaca mamy już cienie, pudry do twarzy, róże. Ale podkład? Podkład to już wyższa szkoła jazdy. To kosmetyk, od którego zależy cały nasz makijaż, nie ma tu miejsca na błędy czy niedociągniecia. Muszę przyznać, że byłam bardzo ciekawa jak sprawdzi się u mnie podkład Semilac, ale też miałam pewne obawy. 

Moja cera, moje wymagania

Może zaczniemy od tego, że mam skórę mieszaną. Mam wrażenie, że skrajnie mieszaną. Czoło mocno się przetłuszcza, ale policzki potrafią być suche. Zdarzają mi się suche skórki. Na policzkach mam też dość mocno rozszerzone pory i lekkie zaczerwienienia. Zdarzają się niedoskonałości, ale większych problemów z cerą już nie mam. Jeśli chodzi o podkłady to rzadko eksperymentuję, bo u mnie się to zazwyczaj kończy źle. Mam taką dziwną skórę, że to co wszyscy polecają u mnie się nie sprawdza. Dlatego zazwyczaj nie testuję nowości podkładowych. Używam tego samego podkładu od 6 lat – jest to Mac Face and body foundation. Bardzo specyficzny podkład, lejący, na bazie wody o znikomym kryciu. Drugi podkład, który się u mnie sprawdził, dołączył do mojej kosmetyczki jakieś pół roku temu to Studio Skin ze Smashboxa. Poza tym mam jeszcze podkład z Lumene, Glow, jest zbliżony do Maca i używam go „po domu” kiedy nie mam czasu na pełny makijaż, ale jednak chcę wyglądać odrobinę lepiej. 

Dlaczego w takim razie zdecydowałam się przetestować podkład Semilac? Bo to Semilac. Produkty Semilaca jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Współpracujemy razem już dość długo i naprawdę mam zaufanie do tej marki. Podkład pierwszy raz widziałam na pokazie Semilac we Wrocławiu, wtedy przetestowałam go na dłoni i wypadł naprawdę dobrze, co tylko podsyciło moją ciekawość i chęć wypróbowania go.

Podkład kryjący Semilac

Producent obiecuje, że jest to podkład kryjący, trwały, do każdego rodzaju skóry, bez efektu maski. Brzmi idealnie, prawda? Jak jest w praktyce?

Podkład zamknięty jest w szklanej eleganckiej buteleczce z pompką, o standardowej pojemności 30 ml. Lubię takie rozwiązania, bo jest to bardziej higieniczne. Szklana buteleczka raczej nie sprzyja podróżom, ale ja i tak zawsze robię odlewki do małego pojemniczka. Zatyczka jest z przeźroczystego plastiku, podejrzewam że szybko ją zgubię. 

Podkład występuje w 5 kolorach:

  • 10 Sand Beige – chłodny odcień beżu, bardzo jasny, niemal biały, idealny dla porcelanowej cery
  • 20 Warm Beige – naturalny, piaskowy beż, nadal bardzo jasny odcień
  • 30 Medium Beige – cieplejszy beż, najbardziej uniwersalny z całej oferty
  • 40 Natural Tan – ciemny, złocisty odcień dla opalonych osób
  • 50 Golden Tan – Ciemny karmelowy kolor, dla ciemniejszych opalonych karnacji

Moja opinia

No cóż, muszę przyznać, że początek naszej znajomości był dość trudny. Przyzwyczajona do lekkiej konsystencji i niewielkiego krycia, trochę nie potrafiłam go okiełznać, nałożyłam go zbyt dużo i nie wyglądało to dobrze. Ale pomyślałam, nie, nie może być tak źle, to na pewno ja coś zepsułam. I tak kolejna próba była już dużo lepsza. Wystarczy naprawdę niewiele, ale ładnie pokryć całą twarz. Przy takich gęściejszych, kremowych konsystencjach umiar to podstawa. Podkład bardzo ładnie nakłada się palcami, pod wpływem ciepła dłoni pięknie stapia się ze skórą i nie tworzy smug. Można go też aplikować gąbką lub pędzlem. Krycie jest naprawdę fajne, a cera wygląda ładnie. Wykończenie jest półmatowe, taka satyna. Podkład zastyga na skórze, posiadaczki skóry suchej myślę, że mogą go nawet nie pudrować. Producent zaleca używanie go z pudrami tej samej marki, wiadomo, ale ja używałam go też z pudrem sypkim Laura Mercier oraz z prasowanym Blot Powder z Maca i w każdym przypadku wyglądało to dobrze. Podkład ma też moim zdaniem działanie wygładzające, Tak przygotowana buzia pięknie przyjmuje kolejne produkty jak bronzer czy rozświetlacz, nie utrudnia blendowania i nie przesuwa się. Trwałość również zasługuje tutaj na wyróżnienie, po podkład po całym dniu nadal wygląda ładnie. Czoło owszem trochę się błyszczy, jest to naturalne, ale nic nie spływa, ani się nie waży. Broda i nos po całym dniu w moim przypadku się ścierają, ale pamiętajcie, że mam dwójkę małych dzieci, które ciągle mnie dotykają, wskakują na głowę i każą przytulać misia. Co warto zaznaczyć, to fakt, że nawet przy ścieraniu się podkładu, mimo dużego krycia – co w sumie jest dla mnie zaskoczeniem – ściera się tak jakby go ktoś rozblendował, nic się nie odcina i nadal wygląda w miarę dobrze. Także jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona. Dla moich potrzeb nie jest to raczej podkład na co dzień, bo moja cera nie potrzebuje tyle krycia, ale do makijażu wieczorowego będę chętnie po niego sięgać. Rewelacyjnie sprawdza mi się też do zdjęć.

Bronzer i rozświetlacz

Muszę jeszcze wspomnieć o bronzerze i rozświetlaczu. Produkt występuje w dwoch odcieniach, cieplejszym Sunny Bronze oraz chłodniejszym Ice bronze. Mamy tutaj dwa produkty w jednym opakowaniu, podzielone po przekątnej. Szczerze mówiąc nie przepadam za takim rozwiązaniem. Rozświetlacz nakładam małym pedzlem i nie stanowi to problemu, ale bronzer lubię nakładać bardziej puchatym pędzlem i muszę uważać, żeby nabrać samego bronzera, nie dotykając rozświetlacza. Bardzo podoba mi się ten chłodny odcień bronzera, tak naprawdę nie jest bardzo chłodny, jest tak idealnie wyważony. Dla mnie to taki kolor mlecznej czekolady. Ciepły bronzer przypomina mi trochę Lagunę z Narsa. Jest dość ciepły, idealny do opalania twarzy, myślę że latem będę często po niego sięgać. Bronzery mają satynowe wykończenie, które bardzo ładnie wygląda na skórze. Rozświetlacze oba mają delikatną różową poświatę. Jest to średnio intensywny rodzaj błysku bez widocznych drobinek. Mój faworyt to rozświetlacz z tej ciepłej wersji, szkoda że nie mogę ich zamienić. Fajnie sprawdzają się też na sródek powieki przy makijażu typu Spotlight lub do rozświetlenia wewnętrznego kącika – super!

Jak Wam się podobają kolejne nowości Semilaca? Macie ochotę coś wypróbować? To świetnie się składa, bo właśnie ruszył konkurs na moim instagramie. Do wygraia jesienno-zimowy niezbędnik, a w nim również wymienione wyżej nowości – chodźcie! Wygrywają aż 3 osoby!

Autor: Justyna Skowera