TUSZ ASTOR SEDUCTION No 1

Znalezienie idealnego tuszu to nie taka łatwa sprawa. Zwłaszcza jeśli rzęsy są wymagające – tak jak moje. Są dość gęste, ale krótkie, ciężko się podkręcają i uwielbiają się sklejać. Próbowałam już różnych tuszy, nadal jednak szukam swojego ideału. Dziś na tapetę bierzemy tusz Astor Seduction Codes No 1.

IMG_0245Tusz ma bardzo ładne złote opakowanie, które przyciąga uwagę. Szczoteczka klasyczna, niezbyt duża. Ma nietypowy kształt, jest zwężona w środku. Producent trochę mydli nam oczy obiecuąc ultra objętość i koronkową precyzję. Jak jest w rzeczywistości?

Tusz ma bardzo intensywny zarny kolor, ładnie podkreśla rzęsy już po pierwszej warstwie. Jest trwały, spokojnie utrzyma się na rzęsach cały dzień bez osypywania, kruszenia i efektu pandy pod oczami. Szczoteczka mimo dziwnego kształtu jest dość wygodna, chociaż ja jestem zwolenniczką małych silikonowych szczotek, bo najlepiej się u mnie sprawdzają. Ta mimo że jest średniego rozmiaru i tak odbija się na powiece praktycznie za każdym razem kiedy jej używam. Jest to irytujące, na szczęśce bardzo łatwo można się pozbyć niechcianych śladów za pomocą patyczka kosmetycznego.IMG_0660-horz tusz astor seduction codesTusz Astor wydłuża i pogrubia rzęsy. Trochę trzeba popracować nad zadowalającym efektem, bo lubi skleić rzęsy i tworzyć pajęcze nóżki. Dodaje im objętości i ładnie unosi do góry. Nie jestem nim zachwycona, ale efekt jest zadowalający. Chciałabym oczywiście, aby rzęsy były bardziej wyczesane i lepiej rozdzielone. Nadal szukam swojego ideału.

Autor: Justyna Skowera